[ 3 ]
Pod wieczór , gdy Zoey była w pokoju cały czas patrzyła się
na Starka i Lilith czuła , że patrzy już jak na swoją rodzinę.
- Co się tak patrzysz
-pyta ją Stark -Lepiej chodź i mi pomóż musimy pokonać Lilith w wojnie na
poduszki
- Nie , zabawę trzeba
skończyć Lilith musi iść spać , a trzeba jeszcze się wykąpać.
Gdy Lilith się kąpała
Zoey rozmawiała z Starkiem:
-Gdy się bawiliście
wyglądaliście tak słodko. Wydaje mi się , że razem z Lilith możemy stworzyć
rodzinę
- Masz rację
Ceremonia była bardzo
wyniosłą było wiele wampirów których piątka wcale nie znała. Wszyscy płakali
nawet mała Lilith która najbardziej ze wszystkich to przeżywała, jej łzy
płynęły swobodnie po policzkach nie chciała ich ocierać. Gdy nagle usłyszała
głos "Opiekuj się nimi", nie wiedziała skąd dochodzi ale poczuła w
sobie siłę i moc dzięki której postanowiła odnaleźć morderców Tanatos. Lilith
miała mętlik w głowie nie wiedziała czy może zaufać Zoey i Starkowi.
Jednak w nocy
strasznie się bała i przyszła do pokoju Zoey i Starka
-co się stało
mała?-pyta zaspany Stark
-Niccc ,tylko śniło
mi się coś strasznego. Mogę spać z wami ?
-No pewnie -Zoey
uśmiecha się do niej
- Wiecie podczas
ceremonii w moich myślach przemówiła chyba ta zmarła wampirzyca Tanatos.
Powiedziała , że mam się wami opiekować uznałam , ze musimy wszyscy razem
odnaleźć i zabić morderców Tanatos.
-Wiedz , że
otrzymałaś piękny talent , z czasem nauczysz się z niego korzystać jednak teraz
śpij bo jutro będziemy bardzo wcześnie wracać do domu.
Gdy po paru minutach
Lilith zasnęła Stark i Zoey rozmawiali o tym jak Lilith dostała przepowiednie i
uznali , że "zaadoptują" Lilith jako swoją córeczkę chociaż nie są
oni "małżeństwem"(nie wiem czy było coś takiego jak ślub czy tylko
uznawali , że są małżeństwem)
Zoey i Lilith jeszcze
spały gdy Stark zrobił im śniadanie do łóżka bardzo się ucieszyły. Stark i Zoey
poinformowali Lilith jakie plany mają wobec niej a ona na to , że bardzo by
chciała , jednak nie może bo ma już swoich rodziców.
-Lilith kochanie
wiedz , że nie będziesz już widywała swoich rodziców.
Mała bardzo się
rozpłakała , próbowali ją pocieszyć .
Lilith się uspokoiła
się i zgodziła.
Zeszli na dół gdzie
był Damien , bliźniaczki , Darius i Afrodyta. Poinformowali przyjaciół o tym ,
a Darius zrobił swojej wieszcze niespodziankę. Uklęknął na jedno kolano i
wypowiedział te słowa;
-Afrodyty moja
"bogini" czy chciałabyś zostać moją żoną ?
- Tak- odpowiedziała
zaryczana Afrodyta
Po śniadaniu każdy
poszedł do swojego pokoju się spakować
- Lilith może jak
wrócimy pójdziemy na zakupy co ?
Po powrocie Stevie
nie miała ani chwili spokoju okazało się że podczas ich wyjazdu źli adepci
organizowali sobie polowania, była wściekła z jednej strony chciała wyruszyć na
poszukiwania w celu zniszczenia ich ale ciągle pozostawała sprawa Dallasa do
którego ciągle coś czuła na dodatek Lilith ciągle była nawiedzana przez dusze
osób które zostały zabite, to były chwilowe napady duchy targały nią i nawet
czasami biły ciągle ktoś musiał przy niej być czasami sama była wstanie
odepchnąć je ale ciągle nie umiała korzystać ze swoich mocy nawet Zoey nie
potrafiła zobaczyć zjaw po mimo że przebywała w zaświatach. Stevie postanowiła
porozmawiać z Dallasem wiedziała , że nadal ją kocha a nie tą chorą psychicznie
Nicole. Uznała , że musi iść do ich dawnego domu w tunelach. Gdy doszła do
kuchni usłyszała śmiech Nicol i zauważyła jej koleżanki oraz Dallasa. Weszła do
kuchni.
- O proszę kogo mu tu
widzimy "naszą" Kapłankę Stevie… haha…
-Zamknij się Nicole
przyszłam porozmawiać z Dallasem a nie z jakimś pustakiem. Jakbym chciała z
tobą porozmawiać to bym chyba tak jak sama do siebie mówiła bo ty nic nie
kapujesz.
-Och czyż...
-Przestań Nicole.
Czego chcesz?
-Porozmawiać.... w
cztery oczy
- My nie ukrywamy
niczego przed sobą może mówić- Odezwała się Nicol.
-Dobrze chodź do
mojego pokoju.
Szli w milczeniu.
Doszli do pokoju i usiedli na łóżku.
-A więc czego chcesz?
-Czemu zabiliście
Tanatos!? Co ona wam zrobiła!?
- Trzeba było się
kimś posilić
-Zrozum , że
zwracacie na nas uwagę nie możecie tego ignorować. Dallas przecież wiem , że ty
to też wiesz- złapała go za rękę jednak on szybko się odsunął.
-Nadal jesteś z tym
ptakiem? -spytał z pogardą chociaż wiedziała jaka jest odpowiedź.
-Tak
- Powiedz czemu mi to
zrobiłaś? Powiedz w czym on jest lepszy ode mnie to , że ma skrzydła powiedz ,
gdzie zrobiłem błąd ,że musiałem Cię zobaczyć ciebie i jego w kuchni!?
- Dallas ja go kocham
, ale.... kocham też ciebie. Jednak nie mogę ci wybaczyć tego ze chciałeś mnie
zabić ! Jak mogłeś? tak mnie kochałeś !? Z twojej miłości chciałeś mnie zabić!?
-Stevie dobrze wiesz
, że nie chciałem tego zrobić ale nie zostawiłaś mi wyboru!
- Wiesz ja już pójdę
bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Zastanów się nad czyją krew pijecie i
jak zwracacie na nas uwagę.
Gdy wróciła od Dallas
z płaczem pobiegła do przyjaciółki.
-Jeju co się stało ?
- Byłam tam!
-Gdzie!?
-U Dallas rozmawiałam
z nim
-Jak mogłaś mogli cię
zabić czemu mi nie powiedziałaś
-Zoey ja nadal go
kocham.
-Ale Stevie, co z
Rephaimem? Spójrz ile on dla ciebie zrobił.- Zoey złapała przyjaciółkę za ręce
i spojrzała jej głęboko w oczy
- Stevie, naprawdę
coś czujesz do Dallasa?
- Tak
Nagle do pokoju Zoey
wpadła Kramisha z zapisaną kartką w ręce.
- Przepraszam że
przeszkadzam, ale.. - wskazała na kartkę.
"Gdy czerwona
złączy się z panem Energii
Rozgniewa upadłego
anioła.
Słono zapłaci za
krzywdę jego syna
Jednak sam syn jego
zrozumie wybór ,
którego dokonała
czerwona
- O co tu chodzi ja
się pytam !?
-Nie teraz Kramisha ,
proszę zostaw mnie samą z Zoey.
-Okey ale wiedz , ze
i tak się dowiem o co chodzi
Gdy dziewczyna wyszła
z pokoju przyjaciółki zaczęły od nowa rozmowę.
-Widzisz Stevie nie
możesz się z nim spotkać ani w ogóle się z nim kontaktować ani słowa
Rephiamowi. Jasne? Postaram się tym zając ale musisz mi obiecać Stevie, że nie
zrobisz niczego głupiego
-Dobrze obiecuje ale
wiesz ze ciężko siedzieć mi z założonymi rękami i patrzeć jak wy próbujecie
walczyć, chociaż zasłużyłam na to –płacze.- jestem porostu.. dzi...DZIWKĄ!!!
-nie mów tak!
dlaczego tak sądzisz.!!!
-Najpierw bawiłam się
z Dallasem, a później z Rephaimem a teraz co wracam do Dallasa bo jest nie
dostępny taka jest prawda.
- Nie mów tak! To nie
jest twoja wina , że kochasz obu. Pamiętasz miałam to samo z Starkiem i Erykiem
, jednak w Eriku byłam zauroczona. A Stark jest to moja miłość do końca mojego
życia. Może z tobą będzie tak samo , a może żadnego nie będziesz miała?
- Możliwe , jednak
powiedziałam to Dallasowi.
W tym samym momencie
wbiega do pokoju Afrodyta.
-Dziewczyny nie
uwierzycie znalazłam piękną suknie ślubną i do tego boską biżuterię. Teraz
muszę tylko przygotować Dariusa.
-A zapraszasz swoich
rodziców?
-Nieee.
-A masz zamiar ich o
tym poinfromowac? -pyta Zoey
-Oczywiście ,że nie!
Tylko nie wiem czy zaprosić Neferet?
-Niee -wrzasnęły obie
przyjaciółki.
-No tylko , że ona
będzie dawała mi i Dariusowi ślub. Mam do was prośbę. Nigdy bym nie pomyślała
że o was o to poproszę chcecie zostać moim druhnami ?
- No dobraaa i tak
chcemy zostać twoimi druhnami.
W tym czasie wbiega
do pokoju Lilith z Starkiem , którzy psikają się pistoletami na wodę.
Pod wieczór (u nich 6
rano) , gdy Stark czyta Lilith książkę na dobranoc a ta zasypia , Stark
postanowił uzupełnić ich "rodzinę" dodatkowym szczegółem :
-Zoey Redbird czy
chciałabyś zostać moją żoną?
-Tak, teraz będziemy
już pełną rodziną.
Gdy Afrodyta się o
tym dowiedziała postanowiła zrobić 2 w 1 . Dwa śluby jeden dzień.
Po jakimś czasie ich
rozmowa została ponownie przerwana, tym razem przez Afrodytę która jak zawsze
dumnie wkroczyła do pokoju i odgarnęła włosy do tyłu, zaraz po niej wkroczył
Darius, a za nim Damien z Cesą, oraz Shaunee.
- Czy ja już mówiłam
że nienawidzę poezji? - powiedziała z oburzeniem Afrodyta.
- Zaraz, zaraz, a
gdzie Erin? - spytała Zoey.
- Poszła chyba na
zakupy, dzisiaj jest obniżka w moim ulubionym sklepie - widzisz jak się dla was
poświęcam?
Wszyscy zauważyli, że
gdy poruszany jest temat Erin, Shaunee cichnie i gdzieś "odpływa",
lecz nikt nie chciał poruszać tamtego tematu.
- Tak, jasne - dodał
z uśmiechem Damien.
Burza mózgów trwała
2-3 godziny, po jakimś czasie wszyscy zgłodnieli i postanowili iść na obiad.
Zoey wychodziła ostatnia, gdy w przejściu zagrodził jej drogę Kalona. Zoey
zmroził starach nie wiedziała co miała robić, czy przyszedł ją zabić nie mogła
uciec w pokoju była mała Lilith coś jej może zrobić
-Witaj kapłanko mej
bogini przyszyłem tu z informacją do ciebie która może ci pomóc zrozumieć pewne
rzeczy ale zanim ci powiem musimy się ukryć przed podłym wzrokiem jej ciemnych
macek...hmmm... sama wybierz miejsce będę wiedział gdzie nie ważne skąd ale
będę wiedział.
Wybrała miejsce. Tym
miejscem był "domek" Afrodyty. Jej rodzice byli na wczasach a
sprzątaczka rzadko co przychodziła.
-Czego chcesz
-Nie denerwuj się
moja droga A-yio
- Mów do rzeczy nie
mam dla Ciebie zbytnio dużo czasu.
- Tanatos zabiła
Neferet...
-Wiem to.
-Nie przerywaj mi
proszę by zabić Neferet musisz się posłużyć "swoją córeczką" .
-Zostaw
"moją" rodzinę w spokoju.
- Lilith wie więcej
niż Ci się wydaje.
Zoey tylko na chwile
spuściła wzrok z Kalony , a on się rozpłynął.
Gdy wróciła do
"domu" od razu się położyła razem z Lilith , a Stark musiał spać na
małym "wygodnym" łóżku , które kupił Lilith , by spała sama.
Dziewczynka jednak wybrała ich duże łóżko.
Rano Zoey wszystko
opowiedziała Starkowi uznała , że nie może mieć przed nim tajemnic.
Wojownik się
dowiedział o tym był bardzo zdenerwowany, uznał że nie można tego ignorować
wszyscy zostali poinformowani z grupy oprócz małej Lilith , której nie można
zrzucać na barki taki ciężar.
Eryk przestał należeć
do grupy . Zoey , Stark i Lilith wybrali się w sobotę na wielkie zakupy.
Musieli kupić małej wszystkie potrzebne i niepotrzebne rzeczy. Obiad zjedli na
mieście i tam spotkali dawno przyjaciółkę Zoey.
Zoey uznała , że jej
nie widzi i jej koleżanka zrobiła to samo.
Gdy wrócili zaczęło
już świtać. Lilith poszła do Damiena by go umalować.
-Myślisz , że
będziemy też mogli mieć swoje dzieci? -powiedziała Zoey do Starka
- Nie wiem! Nigdy się
nad tym nie zastanawiałem
-Ja też nie! Jednak ,
kiedyś gdy będziemy bardziej odpowiedzialni możemy spróbować.
-Możemy teraz.
-Nie teraz mam już
swoją siedmioletnią córeczkę. Musimy z tego pokoju zrobić jej kącik do bawienia
się do szkoły zacznie chodzić od przyszłego poniedziałku. Już rozmawiałam o tym
z Neferet.
-Masz rację jednak...