sobota, 2 marca 2013

Rozdział 3



[ 3 ]

Pod wieczór , gdy Zoey była w pokoju cały czas patrzyła się na Starka i Lilith czuła , że patrzy już jak na swoją rodzinę.
 - Co się tak patrzysz -pyta ją Stark -Lepiej chodź i mi pomóż musimy pokonać Lilith w wojnie na poduszki
 - Nie , zabawę trzeba skończyć Lilith musi iść spać , a trzeba jeszcze się wykąpać.
 Gdy Lilith się kąpała Zoey rozmawiała z Starkiem:
 -Gdy się bawiliście wyglądaliście tak słodko. Wydaje mi się , że razem z Lilith możemy stworzyć rodzinę
 - Masz rację
 Ceremonia była bardzo wyniosłą było wiele wampirów których piątka wcale nie znała. Wszyscy płakali nawet mała Lilith która najbardziej ze wszystkich to przeżywała, jej łzy płynęły swobodnie po policzkach nie chciała ich ocierać. Gdy nagle usłyszała głos "Opiekuj się nimi", nie wiedziała skąd dochodzi ale poczuła w sobie siłę i moc dzięki której postanowiła odnaleźć morderców Tanatos. Lilith miała mętlik w głowie nie wiedziała czy może zaufać Zoey i Starkowi.
 Jednak w nocy strasznie się bała i przyszła do pokoju Zoey i Starka
 -co się stało mała?-pyta zaspany Stark
 -Niccc ,tylko śniło mi się coś strasznego. Mogę spać z wami ?
 -No pewnie -Zoey uśmiecha się do niej
 - Wiecie podczas ceremonii w moich myślach przemówiła chyba ta zmarła wampirzyca Tanatos. Powiedziała , że mam się wami opiekować uznałam , ze musimy wszyscy razem odnaleźć i zabić morderców Tanatos.
 -Wiedz , że otrzymałaś piękny talent , z czasem nauczysz się z niego korzystać jednak teraz śpij bo jutro będziemy bardzo wcześnie wracać do domu.
 Gdy po paru minutach Lilith zasnęła Stark i Zoey rozmawiali o tym jak Lilith dostała przepowiednie i uznali , że "zaadoptują" Lilith jako swoją córeczkę chociaż nie są oni "małżeństwem"(nie wiem czy było coś takiego jak ślub czy tylko uznawali , że są małżeństwem)
 Zoey i Lilith jeszcze spały gdy Stark zrobił im śniadanie do łóżka bardzo się ucieszyły. Stark i Zoey poinformowali Lilith jakie plany mają wobec niej a ona na to , że bardzo by chciała , jednak nie może bo ma już swoich rodziców.
 -Lilith kochanie wiedz , że nie będziesz już widywała swoich rodziców.
 Mała bardzo się rozpłakała , próbowali ją pocieszyć .
 Lilith się uspokoiła się i zgodziła.
 Zeszli na dół gdzie był Damien , bliźniaczki , Darius i Afrodyta. Poinformowali przyjaciół o tym , a Darius zrobił swojej wieszcze niespodziankę. Uklęknął na jedno kolano i wypowiedział te słowa;
 -Afrodyty moja "bogini" czy chciałabyś zostać moją żoną ?
 - Tak- odpowiedziała zaryczana Afrodyta
 Po śniadaniu każdy poszedł do swojego pokoju się spakować
 - Lilith może jak wrócimy pójdziemy na zakupy co ?
 Po powrocie Stevie nie miała ani chwili spokoju okazało się że podczas ich wyjazdu źli adepci organizowali sobie polowania, była wściekła z jednej strony chciała wyruszyć na poszukiwania w celu zniszczenia ich ale ciągle pozostawała sprawa Dallasa do którego ciągle coś czuła na dodatek Lilith ciągle była nawiedzana przez dusze osób które zostały zabite, to były chwilowe napady duchy targały nią i nawet czasami biły ciągle ktoś musiał przy niej być czasami sama była wstanie odepchnąć je ale ciągle nie umiała korzystać ze swoich mocy nawet Zoey nie potrafiła zobaczyć zjaw po mimo że przebywała w zaświatach. Stevie postanowiła porozmawiać z Dallasem wiedziała , że nadal ją kocha a nie tą chorą psychicznie Nicole. Uznała , że musi iść do ich dawnego domu w tunelach. Gdy doszła do kuchni usłyszała śmiech Nicol i zauważyła jej koleżanki oraz Dallasa. Weszła do kuchni.
 - O proszę kogo mu tu widzimy "naszą" Kapłankę Stevie… haha…
 -Zamknij się Nicole przyszłam porozmawiać z Dallasem a nie z jakimś pustakiem. Jakbym chciała z tobą porozmawiać to bym chyba tak jak sama do siebie mówiła bo ty nic nie kapujesz.
 -Och czyż...
 -Przestań Nicole. Czego chcesz?
 -Porozmawiać.... w cztery oczy
 - My nie ukrywamy niczego przed sobą może mówić- Odezwała się Nicol.
 -Dobrze chodź do mojego pokoju.
 Szli w milczeniu. Doszli do pokoju i usiedli na łóżku.
 -A więc czego chcesz?
 -Czemu zabiliście Tanatos!? Co ona wam zrobiła!?
 - Trzeba było się kimś posilić
 -Zrozum , że zwracacie na nas uwagę nie możecie tego ignorować. Dallas przecież wiem , że ty to też wiesz- złapała go za rękę jednak on szybko się odsunął.
 -Nadal jesteś z tym ptakiem? -spytał z pogardą chociaż wiedziała jaka jest odpowiedź.
 -Tak
 - Powiedz czemu mi to zrobiłaś? Powiedz w czym on jest lepszy ode mnie to , że ma skrzydła powiedz , gdzie zrobiłem błąd ,że musiałem Cię zobaczyć ciebie i jego w kuchni!?
 - Dallas ja go kocham , ale.... kocham też ciebie. Jednak nie mogę ci wybaczyć tego ze chciałeś mnie zabić ! Jak mogłeś? tak mnie kochałeś !? Z twojej miłości chciałeś mnie zabić!?
 -Stevie dobrze wiesz , że nie chciałem tego zrobić ale nie zostawiłaś mi wyboru!
 - Wiesz ja już pójdę bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Zastanów się nad czyją krew pijecie i jak zwracacie na nas uwagę.
 Gdy wróciła od Dallas z płaczem pobiegła do przyjaciółki.
 -Jeju co się stało ?
 - Byłam tam!
 -Gdzie!?
 -U Dallas rozmawiałam z nim
 -Jak mogłaś mogli cię zabić czemu mi nie powiedziałaś
 -Zoey ja nadal go kocham.
 -Ale Stevie, co z Rephaimem? Spójrz ile on dla ciebie zrobił.- Zoey złapała przyjaciółkę za ręce i spojrzała jej głęboko w oczy
 - Stevie, naprawdę coś czujesz do Dallasa?
 - Tak
 Nagle do pokoju Zoey wpadła Kramisha z zapisaną kartką w ręce.
 - Przepraszam że przeszkadzam, ale.. - wskazała na kartkę.
 "Gdy czerwona złączy się z panem Energii
 Rozgniewa upadłego anioła.
 Słono zapłaci za krzywdę jego syna
 Jednak sam syn jego zrozumie wybór ,
 którego dokonała czerwona
 - O co tu chodzi ja się pytam !?
 -Nie teraz Kramisha , proszę zostaw mnie samą z Zoey.
 -Okey ale wiedz , ze i tak się dowiem o co chodzi
 Gdy dziewczyna wyszła z pokoju przyjaciółki zaczęły od nowa rozmowę.
 -Widzisz Stevie nie możesz się z nim spotkać ani w ogóle się z nim kontaktować ani słowa Rephiamowi. Jasne? Postaram się tym zając ale musisz mi obiecać Stevie, że nie zrobisz niczego głupiego
 -Dobrze obiecuje ale wiesz ze ciężko siedzieć mi z założonymi rękami i patrzeć jak wy próbujecie walczyć, chociaż zasłużyłam na to –płacze.- jestem porostu.. dzi...DZIWKĄ!!!
 -nie mów tak! dlaczego tak sądzisz.!!!
 -Najpierw bawiłam się z Dallasem, a później z Rephaimem a teraz co wracam do Dallasa bo jest nie dostępny taka jest prawda.
 - Nie mów tak! To nie jest twoja wina , że kochasz obu. Pamiętasz miałam to samo z Starkiem i Erykiem , jednak w Eriku byłam zauroczona. A Stark jest to moja miłość do końca mojego życia. Może z tobą będzie tak samo , a może żadnego nie będziesz miała?
 - Możliwe , jednak powiedziałam to Dallasowi.
 W tym samym momencie wbiega do pokoju Afrodyta.
 -Dziewczyny nie uwierzycie znalazłam piękną suknie ślubną i do tego boską biżuterię. Teraz muszę tylko przygotować Dariusa.
 -A zapraszasz swoich rodziców?
 -Nieee.
 -A masz zamiar ich o tym poinfromowac? -pyta Zoey
 -Oczywiście ,że nie! Tylko nie wiem czy zaprosić Neferet?
 -Niee -wrzasnęły obie przyjaciółki.
 -No tylko , że ona będzie dawała mi i Dariusowi ślub. Mam do was prośbę. Nigdy bym nie pomyślała że o was o to poproszę chcecie zostać moim druhnami ?
 - No dobraaa i tak chcemy zostać twoimi druhnami.
 W tym czasie wbiega do pokoju Lilith z Starkiem , którzy psikają się pistoletami na wodę.
 Pod wieczór (u nich 6 rano) , gdy Stark czyta Lilith książkę na dobranoc a ta zasypia , Stark postanowił uzupełnić ich "rodzinę" dodatkowym szczegółem :
 -Zoey Redbird czy chciałabyś zostać moją żoną?
 -Tak, teraz będziemy już pełną rodziną.
 Gdy Afrodyta się o tym dowiedziała postanowiła zrobić 2 w 1 . Dwa śluby jeden dzień.
 Po jakimś czasie ich rozmowa została ponownie przerwana, tym razem przez Afrodytę która jak zawsze dumnie wkroczyła do pokoju i odgarnęła włosy do tyłu, zaraz po niej wkroczył Darius, a za nim Damien z Cesą, oraz Shaunee.
 - Czy ja już mówiłam że nienawidzę poezji? - powiedziała z oburzeniem Afrodyta.
 - Zaraz, zaraz, a gdzie Erin? - spytała Zoey.
 - Poszła chyba na zakupy, dzisiaj jest obniżka w moim ulubionym sklepie - widzisz jak się dla was poświęcam?
 Wszyscy zauważyli, że gdy poruszany jest temat Erin, Shaunee cichnie i gdzieś "odpływa", lecz nikt nie chciał poruszać tamtego tematu.
 - Tak, jasne - dodał z uśmiechem Damien.
 Burza mózgów trwała 2-3 godziny, po jakimś czasie wszyscy zgłodnieli i postanowili iść na obiad. Zoey wychodziła ostatnia, gdy w przejściu zagrodził jej drogę Kalona. Zoey zmroził starach nie wiedziała co miała robić, czy przyszedł ją zabić nie mogła uciec w pokoju była mała Lilith coś jej może zrobić
 -Witaj kapłanko mej bogini przyszyłem tu z informacją do ciebie która może ci pomóc zrozumieć pewne rzeczy ale zanim ci powiem musimy się ukryć przed podłym wzrokiem jej ciemnych macek...hmmm... sama wybierz miejsce będę wiedział gdzie nie ważne skąd ale będę wiedział.
 Wybrała miejsce. Tym miejscem był "domek" Afrodyty. Jej rodzice byli na wczasach a sprzątaczka rzadko co przychodziła.
 -Czego chcesz
 -Nie denerwuj się moja droga A-yio
 - Mów do rzeczy nie mam dla Ciebie zbytnio dużo czasu.
 - Tanatos zabiła Neferet...
 -Wiem to.
 -Nie przerywaj mi proszę by zabić Neferet musisz się posłużyć "swoją córeczką" .
 -Zostaw "moją" rodzinę w spokoju.
 - Lilith wie więcej niż Ci się wydaje.
 Zoey tylko na chwile spuściła wzrok z Kalony , a on się rozpłynął.
 Gdy wróciła do "domu" od razu się położyła razem z Lilith , a Stark musiał spać na małym "wygodnym" łóżku , które kupił Lilith , by spała sama. Dziewczynka jednak wybrała ich duże łóżko.
 Rano Zoey wszystko opowiedziała Starkowi uznała , że nie może mieć przed nim tajemnic.
 Wojownik się dowiedział o tym był bardzo zdenerwowany, uznał że nie można tego ignorować wszyscy zostali poinformowani z grupy oprócz małej Lilith , której nie można zrzucać na barki taki ciężar.
 Eryk przestał należeć do grupy . Zoey , Stark i Lilith wybrali się w sobotę na wielkie zakupy. Musieli kupić małej wszystkie potrzebne i niepotrzebne rzeczy. Obiad zjedli na mieście i tam spotkali dawno przyjaciółkę Zoey.
 Zoey uznała , że jej nie widzi i jej koleżanka zrobiła to samo.
 Gdy wrócili zaczęło już świtać. Lilith poszła do Damiena by go umalować.
 -Myślisz , że będziemy też mogli mieć swoje dzieci? -powiedziała Zoey do Starka
 - Nie wiem! Nigdy się nad tym nie zastanawiałem
 -Ja też nie! Jednak , kiedyś gdy będziemy bardziej odpowiedzialni możemy spróbować.
 -Możemy teraz.
 -Nie teraz mam już swoją siedmioletnią córeczkę. Musimy z tego pokoju zrobić jej kącik do bawienia się do szkoły zacznie chodzić od przyszłego poniedziałku. Już rozmawiałam o tym z Neferet.
 -Masz rację jednak...